W czasach, w których przyszło nam żyć obecnie, nikogo już nie szokuje, że za flagowe modele telefonów poszczególnych producentów musimy płacić krocie. Kwoty rzędy czterech, pięciu czy nawet sześciu tysięcy złotych za nowy, wysoko pozycjonowany model w portfolio gigantów tworzących smartfony to coś, do czego większość pasjonatów elektroniki już się przyzwyczaiła. Niestety, nic nie wskazuje na to, by trend ten miał się w najbliższym czasie zmienić. Czy poszukując nowego telefonu musimy zatem od razu zrezygnować, jeśli nie stać nas na najlepsze obecnie modele na rynku? Odpowiedz wydaje się prosta – oczywiście, że nie. Zbyt często zdarza się bowiem wielu z nas zapominać, że tani smartfon jest w stanie wykonać większość operacji równie dobrze, co jego znacznie droższy rywal. Owszem, być może nie będzie on wyposażony w najnowszy i najszybszy procesor, grafikę do gier czy aparat o matrycy stu megapikseli, jednak… Czy te wszystkie cechy są nam rzeczywiście niezbędnie potrzebne, by komfortowo korzystać z telefonu? Na to pytanie odpowiedź również wydaje się dość jasna. Nawet, jeśli zainwestujemy w nasz nowy telefon jedynie kilkaset złotych, to możemy być pewni, że będzie on działał szybko i sprawnie, a my nawet nie zdołamy zauważyć jego ograniczeń. Jeśli wymagamy od telefonu czegoś więcej, to owszem, zawsze warto poznać szczegóły specyfikacji konkretnego modelu i ewentualnie dopłacić do niego. Nie warto jednak przepłacać, bo tanie smartfony sprawdzają się w większości ponadprzeciętnie.